Od rana funkcjonujemy bez kawy, bo zapchała się kuchenka i nie dajemy rady jej oczyścić. Dla Czapli to prawdziwy dramat. Po kilku próbach porzucamy walkę z kuchenką i przy najbliższej okazji wysyłamy – zgodnie z instrukcją – mail do Pakera. Później ruszamy na zwiedzanie palaców Abomey. Niestety ciężko je nazwać nawet „kupą kamoli”, bo zbudowane są z gliny. Dobry przewodnik byłby w stanie opowiedzieć o nich ciekawą historię, jednak nasz ma silny akcent i prawie w ogóle go nie rozumiemy.
W południe spędzamy znów trochę czasu w kafejce internetowej, a potem ruszamy w drogę. Asfalt jest fatalny i jedzie się paskudnie. Łucja wpada w dziurę i łapie gumę, co skutkuje dodatkowym, przymusowym postojem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *