Za każdym zakrętem nowe widoki

Kolejne atrakcje. Jedziemy do miasteczka Faleme i szukamy łodzi, żeby przepłynąć do Foundiougne, po drugiej stronie delty. To najlepszy sposób na obejrzenie lasów mangrowych. Negocjacje ceny się przeciągnęły, w końcu jedziemy za 50 tys. CFA. Dużo, sporo więcej niż myślałem. Widoki też nie takie, jakich się spodziewałem. Okazało się, że większość lasów mangrowych została wycięta, teraz są odtwarzane. Więc większość rozlewiska porastają niewielkie, rosnące w równych rzędach drzewka. Ale tam, gdzie ocalało trochę starych, jest na co popatrzeć – przede wszystkim mnóstwo ptaków. Widzieliśmy pelikany, flamingi, różne czaple i kormorany, dużo mniejszych ptaszków. W wodzie pływają kraby, a także – chociaż tych nie było nam dane zobaczyć – żółwie i delfiny. No i sama przejażdżka łodzią jest też atrakcją.

Przybijamy do Foundiougne już późnym popołudniem. Szybkie jedzenie, nabieramy wody i wyjeżdżamy. Przed nami zbierają się chmury, słychać ciche grzmoty. Gdy rozbiliśmy namioty, zaczęło kropić, ale wkrótce przestało. Gotujemy ryż, każdy sobie coś do niego dorzuca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *