16 listopada

Rano zbieramy się sprawnie i spokojnie dojeżdżamy do Tambacoundy, największego miasta na wschodzie kraju, które jednak, oględnie mówiąc, urodą nie grzeszy. Czapla opisuje je jednym ze swoich ulubionych określeń „paskudne”.
Odwiedzamy biura Parku Narodowego Niokolo-Koba i nabieramy ochoty na safari.

Ten park jest o tu… (źródło: www.niokolo.com)

Czapla i Łucja długo siedzą na necie, nadrabiając reporterskie zaległości, więc miasto opuszczamy dosyć późno i na nocleg zatrzymujemy się zaraz za jego granicami. Rozbijamy obóz i raczymy się prawdziwie polską kolacją: barszczem z jajem i zasmażanymi ziemniakami. Kto powiedział, że na Czarnym Lądzie, nie można sobie kulinarnie dogadzać! 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *