Pierwsze godziny w Nigerii upływają nam spokojnie. Jedzie się nieźle, tylko co chwila musimy zatrzymywać się na checkpointach – sprawdzają, oczywiście, tylko nas, ale (ku miłemu zaskoczeniu) nie wymuszają haraczu za przejazd. To, co rzuca się w oczy, a raczej uszy, to reakcja tubylców na nasz widok – krzyczą i pokazują nas palcami. Koniec końców okazują się jednak mili – pierwszą noc w Nigerii spędzamy u ludzi w wiosce. Jest miło, chociaż bardzo biednie.