Próba generalna

Przeprowadziliśmy próbę pakowania. Wyszło nadspodziewanie łatwo. Z początku obawiałem się, czy w ogóle jesteśmy w stanie poradzić sobie bez przednich sakw. Co się okazało – nie tylko bez przednich, ale od biedy nawet bez worka transportowego byśmy dali radę. W porównaniu z tym, co woziliśmy z Kairu do Kapsztadu, ilość rzeczy jest wprost śmieszna. Jeszcze przed wyjazdem zamieszczę listę wszystkich rzeczy, które ze sobą zabieramy. Po spakowaniu wszystkiego okazało się, że mieścimy się tylko w tylnych sakwach – ja w półtorej, Łucja nawet w jednej. Wprawdzie jeszcze trochę rzeczy nam dojdzie, ale naprawdę nie będzie tego wiele. Będziemy elegancko śmigali po tych senegalskich drogach.

Tak dobry wynik to konsekwencja dwóch priorytetów. Postanowiliśmy, że bierzemy tylko to co niezbędne. Nie będzie więc stolików, krzesełek, jak by nie były wygodne. Nie będzie tysiąca części zamiennych. Mamy nowiutkie rowery, więc nie powinno w nich nic się zepsuć. Jeśli się zepsuje jakiś drobiazg – kupimy części na miejscu. Jeśli by to było coś poważnego, to nie obejdzie się bez ściągania części z Europy albo RPA. Druga zasada, której się konsekwentnie trzymamy, to miniaturyzacja. Mamy maleńki komputer, małą kuchenkę, mały namiot, wszystko tak małe, jak tylko się da, albo składane do jak najmniejszych rozmiarów (gumowe, składane miseczki i kubki). Nie bierzemy też książek, a przynajmniej mieliśmy taki zamiar, żeby nie brać nic papierowego – wszystko na kindle’u. Ale chyba będzie trzeba zrobić wyjątek dla atlasu zwierząt afrykańskich, z którego nie chciałbym rezygnować, a nie ma go w wersji elektronicznej.

Parę rzeczy trzeba jeszcze dokupić. Kupię nowe flagi, bo tamte przejechały już na tyle dużo kilometrów, że należy im się słuszna emerytura. Trzeba dokupić kilka rzeczy rowerowych – oponę, łatki, jeszcze jakieś drobiazgi. Chciałbym też dokupić uchwyt do torby na kierownicę, bo niestety ten, który kupiłem z torbą, ukradli mi, łajzy, razem z mamy rowerem na wiosnę. Jeśli nie znajdę, będę musiał kupić całą torbę albo wymyślić jakiś sposób przymocowania jej do kierownicy.

Ale generalnie jesteśmy gotowi do wyjazdu. Na dowód wklejam zdjęcie.

Czekamy na paszporty. Wysłałem je w zeszłym tygodniu do Berlina do ambasady Senegalu. Ciekawe, czy je odeślą bez problemu, czy będzie jakaś wtopa. Jutro zadzwonię do ambasady. Robimy projekt koszulek wyprawowych. Gdy będzie gotowy, zamieszczę go na tej stronie, będziecie mogli je sobie zamówić, jeśli by ktoś chciał. Dobra, chciałem coś napisać, bo dawno nie relacjonowałem przygotowań, ale teraz muszę się brać za robotę – czeka mnie wklepywanie waypointów do gpsa.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *