Toubab, ça va? Czyli rzecz o Senegalczykach

Od pierwszego dnia stosunki polsko-senegalskie są jak najbardziej poprawne. Mieszkańcy tego kraju są wobec nas nadzwyczaj przyjaźni. Słyszeliśmy wprawdzie, że niektórzy podróżujący mieli tu nieprzyjemne przygody, ale nas jak na razie nie spotkało ze strony tubylców nic złego. „Ça va?” wypełnia afrykański rytuał powitań i pytań o zdrowie. „Ça va?” to zarazem pytanie jak i odpowiedź – ciężko wyczuć z intonacji. Na pewno sprawę ułatwia, że niemal wszyscy mówią tu po francusku. To jedyny w kraju język urzędowy. Chcesz pracować w policji, wojsku, szkolnictwie lub administracji publicznej? Musisz znać francuski. Na wybrzeżu naprawdę ze wszystkimi można się było lepiej lub gorzej porozumieć, teraz, w miarę jak posuwamy się w głąb kraju, ten współczynnik się zmniejsza. Trzeciego czy czwartego dnia od wyjazdu pierwszy raz usłyszeliśmy słynne „toubab”. Ça va, toubab? – pytają dorośli. „Tou-bab, tou-bab”-wykrzykują na nasz widok rozbawione dzieci, machając rękami.

Czytaj dalej Toubab, ça va? Czyli rzecz o Senegalczykach