Koszmarny dzień; droga do posterunku Gran Beninu i sama odprawa są jeszcze znośne, ale dalej jest fatalnie. Nie możemy dostać nic do jedzenia, bo nieoficjalnie dziś wciąż jeszcze jest święto. W miastach nie udało się dostać żadnego jedzenia, więc byliśmy zmuszeni sami ugotować sobie obiad. Czapla zmontował w tym celu niezły system – prześlemy zdjęcie, bo nie sposób go opisać.
Czaplowy napęd jest w rozsypce, więc trzeba stawać co kilka kilometrów, żeby go poprawić. Na domiar złego, na każdym przymusowym postoju otaczają nas okropne dzieciaki, które wyrastają jak spod ziemi.
Na szczęście im dalej, tym się robi lepiej. Dziś śpimy przy kościele.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *