Droga wypłaszcza się i idzie w dół, więc jedzie się całkiem nieźle. W południe docieramy do Savalou, jemy obiad i spędzamy dwie godziny w kafejce internetowej. Po południu jedzie się znacznie gorzej, a wieczorem mamy nadzieję na nocleg przy kościele, ale siostry okazują się mało gościnne.
Archiwum dnia: 8 stycznia 2013
Po trzech dniach jazdy w głuszy wróciliśmy do cywilizacji. Jesteśmy w Savalou. Za kilka dni dotrzemy nad wymarzone morze i zrobimy kilkudniowy odpoczynek. Tam uzupełnię zaległe wpisy. Zapraszam do lektury.