Metropolia

– Ibadan, ooo, musicie koniecznie go zobaczyć, to wspaniałe miasto – zachęcał nas przed dwoma dniami kierowca ciężarówki z piwem, którego poznaliśmy po drodze.
Znaczna część mieszkańców Nigerii, a zwłaszcza jej południowego zachodu do dziś jest święcie przekonana, że jest to największe miasto całej Zachodniej Afryki. W rzeczywistości było nim do lat 70-tych i już dawno utraciło palmę pierwszeństwa na rzecz Lagosu. Ale Jorubowie wiedzą swoje.

Czytaj dalej Metropolia

W południe wyjeżdżamy z Ibadanu, co jest okropnym doświadczeniem, bo miasto jest olbrzymie, gęsto zabudowane i panuje w nim wyjątkowy chaos. Później jedziemy drogą dwupasmową, ale ruch jest do zniesienia, męczy za to straszny upał. Udaje nam się przejechać zaledwie 50 km i już przychodzi pora szukania noclegu bo, ze względów bezpieczeństwa, trzeba opuszczać szlaki już po piątej. Tak nam doradzili miejscowi i trzymamy się tej zasady dosyć ściśle. Zjeżdzamy do maleńkiej, bardzo biednej wioski i rozbijamy tu obóz. Jest trochę dziwnie, bo między domami palą się znicze i głośno gra muzyka z radia.

Wielkie miasto Ibadan

Spędziliśmy dwie nocki w pięciomilionowym Ibadanie. Chcieliśmy też zwiedzić samo miasto, ale okazało się to niemożliwe. Przeszliśmy może ze trzysta metrów główną ulicą prowadzącą obok Cocoa House, dumy i symbolu miasta – dość ponurego kilkunastopiętrowego wieżowca, niegdyś najwyższego w tej części kontynentu. Ludzie są tu okropni. Ze wszystkich stron sykanie i cmokanie. Gapią się na aparat. Po kilku minutach spaceru opuściliśmy centrum i wróciliśmy w bezpieczniejsze rejony.

Czytaj dalej Wielkie miasto Ibadan