– Ibadan, ooo, musicie koniecznie go zobaczyć, to wspaniałe miasto – zachęcał nas przed dwoma dniami kierowca ciężarówki z piwem, którego poznaliśmy po drodze.
Znaczna część mieszkańców Nigerii, a zwłaszcza jej południowego zachodu do dziś jest święcie przekonana, że jest to największe miasto całej Zachodniej Afryki. W rzeczywistości było nim do lat 70-tych i już dawno utraciło palmę pierwszeństwa na rzecz Lagosu. Ale Jorubowie wiedzą swoje.
Nasze wrażenia ze spaceru po mieście już opisaliśmy. Gdyby nie przemiła gościna u Sahila, naszego hinduskiego hosta z couchsurfingu, mielibyśmy tylko najgorsze wspomnienia. Ale dzięki niemu wspominamy pobyt z nostalgią, chociaż każdemu białemu, któremu by przyszło do głowy zwiedzać, czy choćby odwiedzić Ibadan, odradzamy szczerze i zalecamy wybrać inną drogę. A teraz kilka zdjęć.
Za tą ciężarówką wjeżdżaliśmy do miasta. Za wszystko inne zapłacisz kartą mastercard.
Ulicznych zakładów pedicure jeszcześmy nie widzieli. A w Ibadanie od razu kilka. Uroczy widok, jak jeden pan drugiemu obcina pazury u nóg na środku ruchliwej ulicy.
Cocoa tower to symbol i duma miasta z czasów, gdy słynęło z handlu kakao.
Zafascynowały nas umiejętności budowlane Nigeryjczyków. Na zdjęciu chodnik przed dopiero co otwartym hotelem w Ibadanie. Warto zwrócić uwagę na detale.
Domy w centrum miasta
Poza centrum Ibadan to morze pordzewiałych dachów.