Noc w pociągu upływa całkiem nieźle, poza tym, że Łucji spadła na głowę 40 kilowa torba. O świcie dojechaliśmy do Minny. Rowery też dojechały, więc wsiadamy i jedziemy na śniadanie, a potem wyjeżdżamy z miasta. Szybko odkrywamy, że ta część Nigerii bardziej przypomina Burkinę Faso niż południową Nigerię. Czujemy się tu o niebo lepiej, tylko męczy nas straszny upał, od którego już się odzwyczailiśmy. Musimy zatem stanąć na sjestę pod mangowcem i dobrze nam z tym. Nocujemy też pod mangowcem, pierwszy raz w Nogerii – na dziko. Mamy nadzieję, że Boko Haram nie zagląda na Welocypedy, bo byśmy się podłożyli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *