Pierwszy dzień marca spędziliśmy w domu, bo lał deszcz. Ale atrakcji nie brakowało. Sporo poznanych nowych ludzi, sporo innych wrażeń (napiszę o nich wkrótce, bo mi wena wraca). Ruszamy z Witbank i jedziemy na północny-wschód, a potem zjedziemy w stronę Mozambiku.
Z ciekawostek. Mozambik zmienił zasady wydawania wiz i już ich nie daje na granicy. Dowiedzieliśmy się o tym z mejla od pani konsul z Pretorii. Gdyby nie to, pojechalibyśmy na granicę i musielibyśmy wracać i na pewno nie bylibyśmy zachwyceni. Nasz przewodnik (nowiutki Lonely Planet) i strona MSZ mówią, że wizę można dostać na granicy. Super, nie? Na szczęście jest konsulat w Nelspruit i nie musimy się cofać do Pretorii. Zadzwoniłem do konsulatu i okazało się, że poza miejscem wydawania zmieniła się również cena wizy. Dwukrotnie! A miało być taniej, cholera.
Dobra, schodzę na śniadanie i musimy ruszać, póki nie pada.
Aaaa, jeszcze jedno, przypominam, że można nabyć nasze afrykańskie kalendarze na rok 2013. Jeszcze ich kilka zostało, więc zamawiajcie. Kalendarz wygląda tak, a szczegóły tutaj [link usunięty]. Dochód (niewielki) ze sprzedaży wspiera naszą wyprawę. W sam raz w związku ze wzrostem opłaty wizowej do Mozambiku.