W Kaszanie

Wyruszamy z Komu dopiero po południu. Zadanie pierwsze: przecisnąć się przez uliczki medyny, z których połowa jest zamknięta dla ruchu z powodu święta (tego dnia Mahomet okazał ludowi pierwszego imama), a na drugiej połowie ścisk większy niż zwykle. Ale wyjazd z miasta nie najgorszy, najwyraźniej na tym odcinku ciężarówki mogą już jeździć autostradą  i na naszej drodze prawie pusto. Okolica pustynna; gdy robi się wieczór, mamy kłopot ze zdobyciem wody. Rozbijamy się pośrodku pustyni w przyjemnym wadi niedaleko torów kolejowych. Poza kilkoma przejeżdżającymi pociągami cisza kompletna. 

A rano budzimy się jeszcze przed świtem, zwijamy szybko i sprawnie i do 10 rano mamy już za sobą jakieś 40 km. Droga pusta, słońce jeszcze nie pali, Baśka dosypia, więc nie jęczy – jest całkiem dobrze. Ale gdy wyszliśmy z obiadu, już się wylał na nas żar. W pełnym słońcu jedziemy do miasteczka Nuszabad, gdzie jest do zobaczenia zamek i miasto podziemne. Po drodze zupełnie przypadkiem wpadamy na jeszcze jeden całkiem nieźle zachowany zamek. Te twierdze budowano z cegly- nie wiem, czy suszonej, czy palonej, ale raczej to pierwsze. Każdy deszcz nieco odejmował z obronności zamku, a po paruset latach zostawał po nim pagórek. Ten, na który trafiliśmy, miał całkiem dobrze zachowane mury, za to ten w Nuszabadzie jest naprawdę imponujący,  zresztą właśnie go restaurują, więc może za jakiś czas pojawi się w przewodnikach. Na razie mało kto tam zagląda (ja też trafiłem na niego przypadkiem, przeglądając mapy i zdjęcia w sieci przed wyjazdem).

Zwiedzamy też podziemne miasto. Ponoć jest największe na świecie, ale nie weryfikowałem tej informacji,  zresztą byłem już w tylu „największych na świecie” podziemnych miastach (skalnych kościołach,ceglanych zamkach itd., itd., że trudno już uwierzyć w tę marketingowe zapewnienia. Niemniej jednak korytarze są naprawdę imponujące. Ciągną się na trzech poziomach, z których najgłębszy jest na ok. 60 m, i zajmują 4 czy 5 km kw. Przewodnik opowiadał, że wydłubanie 1 m sześc. zajmuje osiem godzin, więc trochę im to musiało zająć czasu. Tu dłubali przez 1500 lat. W tunelach chowano się podczas najazdów wrogów (Mongołów, Chazarów i wielu innych), a głównym zajęciem mieszkańców podczas takich oblężeń było zastawianie pułapek na wrogów. Przynajmniej tak by wynikało z tego, co pokazywał przewodnik.

No i w końcu docieramy do Kaszanu. Czekamy z półtorej godziny w parku na jakieś wieści od dziewczyn, które nie odpisują na smsa, więc już trochę się zaczynamy zastanawiać, co się dzieje. W końcu przyjeżdżają. Znajdujemy hotel (drogi strasznie! zwłaszcza jeśli uwzględnić jakość), a potem idziemy zwiedzać stary hammam (łaźnie). Tam zastaje nas zmierzch, przy śpiewie muezzinów jest naprawdę klimatycznie. Filmik wrzuciliśmy na nasz profil na buniu, można sobie obejrzeć i posłuchać. Na Facebooku publikujemy też mapy z przebiegiem naszej trasy, gdyby ktoś chciał sobie podejrzeć. Zapraszamy.

Na zakończenie dnia poszliśmy jeszcze na bazar – znów pod jakimś tam względem – największy na świecie. Na mnie nie zrobił piorunującego zdarzenia, ot pasaż handlowy i sklepiki z mydłem, szwarcem, powidłem. Wykończeni zasypiamy na dziedzińcu hotelu przy naparsteczku amaruli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *