Po dwóch dniach podróży autobusami i ciężarówkami z nad oceanu dotarliśmy do Victoria Fort, gdzie spotkaliśmy się z Michałem i Pawłem, którzy też mają za sobą dwudniową podróż.
Archiwum kategorii: Afryka. Przekrój poprzeczny
Manta przed maską
Pora wyjaśnić zagadkę naszego tygodniowego milczenia. Wyście się świątecznie objadali, a my w tym czasie…
W przeciwieństwie do Bożego Narodzenia nie zaplanowaliśmy sobie z wyprzedzeniem, gdzie spędzimy Wielkanoc. Nie mieliśmy informacji o żadnych polskich misjonarzach w Mozambiku, z którymi moglibyśmy się zawczasu skontaktować i poprosić o gościnę, tak jak to zrobiliśmy w Burkinie. Liczyliśmy, że może gdzieś trafimy w ostatniej chwili i przyjemnie, uroczyście spędzimy Święta. Ale wyszło inaczej, chyba wcale nie gorzej…
Czytaj dalej Manta przed maską
W stronę Quissico
Luis uparł się, ze nas podwiezie kawałek. I tak mamy opóźnienie (przez moją chorobę) i będziemy musieli gdzieś podjechać, więc dlaczego nie tu? Wywiózł nas z 60 km. Dalsza jazda dziś – taka sobie. Gorąco i nie chce nam się, moje koło skrzypi, czekam tylko kiedy się rozleci i będę mógł, z czystym sumieniem, wrócić do RPA i na ostatni miesiąc osiąść na kapuścianej farmie. Psują się koleje rzeczy – mój aparat i kuchenka. Odkryliśmy za to lokalne wino. Zrobiliśmy teś pranie – to pozytywy. Tyle, że rzeczy długo schły i nie damy rady dziś nocować na plaży w Quissico.
Kraj z kałasznikowem w godle
Spodziewaliśmy się najgorszego i wcale nie mieliśmy ochoty opuszczać gościnnej RPA. Planowaliśmy, że część etapu przypadającą na ten kraj przejedziemy w dwa tygodnie. Moja choroba wydłużyła ten okres do trzech. Niestety Polakom wolno w RPA przebywać bez wizy nie więcej niż 30 dni, a my musimy sobie jeszcze zostawić kilka dni z tej puli na powrót na lotnisko. Także nie ma wyjścia, czas najwyższy przenieść się do Mozambiku. Wizy bez trudu zrobiliśmy w ciągu jednego przedpołudnia w konsulacie w Nelspruit.
Po tygodniu byczenia się, Czaplowe odciski zostały zaleczone więc czas opuścić gościnną farmę Reksa i Daleen. Z nowymi siłami jedzie się dobrze, pomimo licznych górek. Około godziny 14 docieramy do rezerwatu Ohrigstad Dam. Jest pięknie, wyszło słońce i kolory nabrały intensywności. Skuszeni uroczą okolicą, postanawiamy zostać tu na noc i poczekać na obiecane hipopotamy. Tymczasem, cieszymy się towarzystwem małp i guźców, wieczorem zjawia się mnóstwo antylop, a z daleka, udaje nam się dojrzeć pierwszego hipopotama.
Zwierzyna
Kilka zdjęć zwierząt z rezerwatu „Ohrigstad Dam”, w którym spędziliśmy nockę na kempingu.